Wspinaczka - lód i mikst, Will Gadd (2006)

Oryginał, Ice & Mixed Climbing

książka >

book >

Podczas drytoolingu na Zakrzówku ciągle powracał temat lodospadów. Ów był, tamten się wybierał. Wspinanie lodowe w stereotypie, który ja poznałem, wydawało się najbliższe śmierci ze wszystkich innych rodzajów wspinu (poza solowym). Dlatego niespecjalnie ciągnęło mnie w tym kierunku. W końcu ciekawość zwyciężyła, a że teoria jest tania i pozwala zaoszczędzić negatywnych doświadczeń sięgnąłem akurat po tę książkę - już wcześniej widziałem ją na listach tytułów polecanych.

“Sięgnąłem” to przesada, bo ręka złapała pustkę. Nakład wyczerpany. W Polsce trudno dostać za rozsądną cenę, na Allegro wołają za to zawrotne sumy. Zanim jeszcze ją wypożyczyłem z krakowskiego KW, znalazłem ją też za w miarę rozsądną cenę na Kindle (chyba niewiele więcej niż $10). Da się czytać, dobrze to mieć zawsze do dyspozycji.

Po co w ogóle pisać takie recenzje? Trudno powiedzieć czy to książka, czy raczej lodowa wspinaczka zostawia tak mocne wrażenia, że najlepiej o tym jest jakoś się podzielić. Mówiło się, że papier przyjmie wszystko. Teraz klawiatura. Piszę, żeby uporządkować myśli z książki i emocje z doświaczenia wspinaczki lodowej. Naturalnie, jeszcze żaden ze mnie wspinacz lodowy, ale coś już tam podziabałem.

Treść

Pierwszy rozdział traktuje o sprzęcie. Nic odkrywczego o ile miało się wcześniej kontakt z drytoolingiem. Drugi rozdział jest od ubraniu i radzeniu sobie podczas długich sesji na stanowisku asekuracyjnym. To, że nie są to rzeczy oczywiste, zrozumiałem już po pierwszej sesji na Zakrzówku w warunkach poniżej zera, podczas gdy mocno wiało. W górach to normalna sprawa. Will podkreśla szczególnie rolę odpowiedniego nawodnienia i unikania przepocenia.

Trzeci rozdział to elementarz poruszania się w lodzie. Podstawowe info na temat formacji lodowych, skala trudności lodowych, taktyka atakowania dróg. Poruszanie się w rakach i zasady używania dziabek. Jak machać dziabką tak, żeby sobie nie zrobić krzywdy, a z drugiej strony skutecznie ją wykorzystywać do wspinaczki. To pierwszy rozdział, który bardzo uważnie przeczytałem i do którego szybko wróciłem gdy tylko przetestowałem wiedzę praktycznie.

W kolejnych, czwartym i piątym rozdziałach solidna dawka na temat bezpieczeństwa - słowem jak nie dać się zabić. Dla mnie wiele cennych informacji o bezpiecznym i optymalnym osadzaniu śrub lodowych. Sprawy potencjalnie ratujące życie. Podobnie o asekuracji - jak nie zginąć albo nie dać się poranić temu co sypie się na asekurującego z góry. Słowem, rzeczy bez których można się wspinać, ale które warto wiedzieć. Will poświęcił też cały piąty rozdział sprawom wycofu i zjazdom. Czy ja w ogóle powinienem słuchać rad człowieka, który wyznaje zasadę:

"Never fall while leading ice."

… i który - jak sam przyznaje - nigdy nie odpadł na śrubie lodowej? Żeby nie było zbyt teoretycznie, jest kilka przykładów grubszych incydentów z życia wziętych, które wymknęły się zasadzie nieodpadania.

Następne trzy rozdziały to zaawansowane techniki wspinania w lodzie i w mikscie. Nie moja liga więc tylko je przeglądnąłem. Na nich kończą się techniczne porady dotyczące lodu.

advanced

Rozdział dziewiąty (Moving in the Mountains in Winter), dziesiąty (Systems for Survival) to bardziej uniwersalne zagadnienia z dziedziny trekingu. Kiedy i jak wychodzić w góry, jak planować wielodniową wspinaczkę, jak planować biwak i biwakować w sposób nieplanowany. Duży fragment jest poświęcony lawinom. Sporo miejsca zajmują sprawy zachowania się w sytuacjach awaryjnych: wypadek, pomoc w wypadkach, pierwsza pomoc, odmrożenia i hipotermia.

Ostatni, jedenasty rozdział jest o treningu skrojonym pod wspinaczkę zimową. Jak ćwiczyć, co ćwiczyć, gdzie ćwiczyć, kiedy i jak często. Z obrazkami. Całkiem wnikliwie, całkiem długi rozdział. Wiadomo, że wspinać zimowo nie można przez cały czas więc tutaj można sobie znaleźć propozycje ćwiczeń na cały rok.

Ogólne uwagi

Styl zwięzły, techniczny i pragmatyczny. Will zdecydowanie jest bardziej wspinaczem niż gawędziarzem. Poucza z autorytetem.

Moje doświadczenia

hit

Po przeczytaniu podstawowych rozdziałów poszedłem w lód z doświadczonym kolegą. Pierwsze kroki postawiłem na Adin úsmev, który jest łatwym lodospadem, w sam raz na pierwszy raz. Zaraz za nami szedł przewodnik z zakrwawionym klientem. Odłamek lodu uderzył go już na samym początku w twarz i niegroźnie rozciął skórę. Jedną z rad jakie daje Will Gadd jest branie spadającego lodu na kask, zamiast intuicyjnego uchylania się na bok (bo to niewiele pomaga).

Kolejne wspinanie tego dnia to Ukryty Lód, który wtedy zupełnie mnie wykończył, brak techniniki = wspinanie wysiłkowe. Pomimo komfortu na drugiego, już po paru ruchach byłem kompletnie wyczerpany. Nie ufałem wbijanym dziabkom ani rakom, wisiałem na przybloku. Wszystkie te podstawowe błędy omawia sie na podstawach drytoola i są opisywane przez Willa Gadda. Teoria gdzieś tam była z tyłu głowy ale konfrontacja z rzeczywistością okazała się porażką.

Konfrontacja teorii z praktyką, 1:0 dla praktyki. Musiałem wrócić do pierwszych rozdziałów z elementarną wiedzą. Jeszcze raz uważnie zapoznać się z tym jak wbijać w lód dziabkę, jak stawać na nogach odciążając ręce, jak unikać przybloków, dobierać punkty zaczepienia przed przyblokiem. Jak lepiej ustawić się podczas wkręcania śruby. To wszystko jest w książce. Elementarz wspinania lodowego wraz ze zdjęciami.

Dopiero ponowna konfrontacja teorii z praktyką pozwoliła zrobić postępy.

Za trzecim razem poczułem się na lodzie w miarę swobodnie. Od tego momentu kolejne wyjazdy zaczynały stawać się czystą przyjemnością.

Czy można z tej książki nauczyć się samemu wspinać w lodzie? No samemu to nie. Doświadczony partner to podstawa. Druga sprawa to jakiś background. Coś tam wcześniej wspinałem się drytoolowo pod okiem instruktora, od którego zyskałem teorię i praktykę, ale także zachętę i pewność siebie (albo zaufanie) by przezwyciężyć strach i obawę przed prowadzeniem.

Mówi się, że wspinać w lodzie jest łatwiej niż w drytoolu. Pewnie tak, ale asekuracja jest dużo gorsza. Poza tym praktyka i poznanie tej zmienności charakteru lodu są bardzo potrzebne. Więc to osobiste doświadczenie jest najważniejsze.

Pomimo, iż to praktyka jest ważniejsza, książka Willa Gadda daje więcej szans na starcie. Większe prawdopodobieństwo, że nie stchórzysz, że się nie zniechęcisz, że sobie nic nie zrobisz złego. Doświadczenie osobiste owszem ważne jest, ale przecież można też czerpać pełnymi garściami od kogoś, kto już to wszystko przeszedł, przeżył i jeszcze jest w tym co robi, bardzo dobry.

Książki o wspinaczce, pomimo iż z natury teoretyczne, pozwalają bardzo tanio uniknąć błędów i kosztownych, praktycznych - doświadczeń.

Dlatego chętnie czytam wszystko co wpadnie mi w ręce. To przeważnie znacznie tańsze niż uczestnictwo w kursach. Nie znaczy to, że deprecjonuję wagę kursu - zaznaczam tylko, że wiedza teoretyczna jest znacznie tańsza.

Linki

  1. Will Gadd: strona domowa, drytooling.com.pl, Wikipedia
  2. Moje listy z youtube: